Солярис цитаты из фильма
Обновлено: 21.11.2024
«Соля́рис» (польск. Solaris ) — самый известный философско-фантастический роман Станислава Лема, оказавший значительное влияние на развитие научной фантастики. Написан в 1960 году.
Примечание: название планеты в оригинале женского рода.
Содержание
На грязном полу стояло пять или шесть механических шагающих столиков.
Na brudnej podłodze stało pięć czy sześć mechanicznych, kroczących stolików.
За окном блестели огромные гребни волн, поднимавшихся и опускавшихся так медленно, словно Океан застывал. Казалось, что Станция постепенно соскальзывает с невидимой опоры. Потом возвращается в исходное положение и так же лениво наклоняется в другую сторону. Но вероятно, что был оптический обман. Хлопья слизистой кроваво-красной пены скапливались между волнами. Меня затошнило. Я вспомнил строгий порядок на борту «Прометея» как что-то дорогое, безвозвратно потерянное. — перевод: Г. Гудимова, В. Перельман, 1976
Za oknem połyskiwały wielkie grzbiety fal, wznoszących się i opadających tak powoli, jakby ocean krzepł. Patrząc tam, odnosiło się wrażenie, że Stacja przesuwa się nieznacznie bokiem, jakby ześlizgując się z niewidzialnej podstawy. Potem wracała do równowagi i tak samo leniwym przechyłem szła w drugą stronę. Ale to było chyba złudzenie. Płaty śluzowej piany o barwie krwi zbierały się w kotlinach między falami. Przez mgnienie czułem w dołku mdlący ucisk. Oschły ład pokładów Prometeusza wydał mi się czymś cennym, bezpowrotnie utraconym.
Установление контакта [с Океаном] служило источником бесконечных анекдотов, насмешек и острот в мои студенческие годы. Средневековая схоластика казалась прозрачной, сверкающей истиной по сравнению с теми джунглями, которые породила эта проблема.
Nawiązanie kontaktu było, pamiętałem aż nazbyt dobrze, źródłem nie kończących się anegdot, kpin i dowcipów w czasie studiów; średniowieczna scholastyka wydawała się klarownym, jaśniejącym oczywistością wykładem wobec dżungli, jaką zrodziło to zagadnienie.
… człowieka, uporczywie wczytującego się we wszystkie możliwe solariana, ogarnia nieprzeparte wrażenie, iż ma przed sobą ułamki intelektualnych konstrukcji, być może genialnych, przemieszane bez ładu ł składu z płodami jakiegoś kompletnego, graniczącego z obłędem, głuptactwa, powstała jako antyteza koncepcji „oceanu-yogi” myśl o „oceanie-debilu”.
Я не был сумасшедшим. Последний лучик надежды угас.
Nie byłem obłąkany. Ostatni promyk nadziei zgasł.
Мы отправляемся в космос приготовленные ко всему, то есть к одиночеству, борьбе, страданиям и смерти. Из скромности мы не говорим этого вслух, но думаем про себя, что мы великолепны. А на самом деле, на самом деле это не всё и наша готовность оказывается недостаточной. Мы вовсе не хотим завоёвывать космос, хотим только расширить Землю до его границ. Одни планеты пустынны, как Сахара, другие покрыты льдом, как полюс, или жарки, как бразильские джунгли. Мы гуманны, благородны, мы не хотим покорять другие расы, хотим только передать им наши ценности и взамен принять их наследство. Мы считаем себя рыцарями святого Контакта. Это вторая ложь. Не ищем никого, кроме людей. Не нужно нам других миров. Нам нужно зеркало. Мы не знаем, что делать с иными мирами. Достаточно одного этого, и он-то нас уже угнетает. Мы хотим найти собственный, идеализированный образ, это должны быть миры с цивилизацией более совершенной, чем наша. В других надеемся найти изображение нашего примитивного прошлого, в то же время по ту сторону есть что-то, чего мы не принимаем, от чего защищаемся. А ведь мы принесли с Земли не только дистиллят добродетели, героический монумент Человека! Прилетели сюда такие, какие есть в действительности, и когда другая сторона показывает нам эту действительность — не можем с этим примириться!
Wyruszamy w kosmos, przygotowani na wszystko, to znaczy, na samotność, na walkę, męczeństwo i śmierć. Ze skromności nie wypowiadamy tego głośno, ale myślimy sobie czasem, że jesteśmy wspaniali. Tymczasem, tymczasem to nie wszystko, a nasza gotowość okazuje się pozą. Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic. Jedne planety mają być pustynne jak Sahara, inne lodowate jak biegun albo tropikalne jak dżungla brazylijska. Jesteśmy humanitarni i szlachetni, nie chcemy podbijać innych ras, chcemy tylko przekazać im nasze wartości i w zamian przejąć ich dziedzictwo. Mamy się za rycerzy świętego Kontaktu. To drugi fałsz. Nie szukamy nikogo oprуcz ludzi. Nie potrzeba nam innych światуw. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy. Chcemy znaleźć własny, wyidealizowany obraz; to mają być globy, cywilizacje doskonalsze od naszej, w innych spodziewamy się znowu znaleźć wizerunek naszej prymitywnej przeszłości. Tymczasem po drugiej stronie jest coś, czego nie przyjmujemy, przed czym się bronimy, a przecież nie przywieźliśmy z Ziemi samego tylko destylatu cnуt, bohaterskiego posągu Człowieka! Przylecieliśmy tu tacy, jacy jesteśmy naprawdę, a kiedy druga strona ukazuje nam tę prawdę — tę jej część, ktyrą przemilczamy — nie możemy się z tym zgodzić!
Гезе считал, что «длиннуши» являются основной формой, и сопоставлял их с многократно увеличенными и нагроможденными приливными волнами земных морей. Впрочем, те, кто рылся в первом издании его произведения, знают, что первоначально он так и назвал их «приливами», вдохновлённый геоцентризмом, который был бы смешон, если бы не был так беспомощен.
Ведь это — если уж искать аналогии на Земле — формации, своими размерами превосходящие Большой Колорадский каньон, смоделированные в массе, которая вверху имеет студенисто-пенистую консистенцию (причём эта пена застывает в гигантские легко ломающиеся фестоны, в кружева с огромными ячейками, некоторым исследователям они даже представляются «скелетистыми наростами»), а под поверхностью переходит в субстанцию всё более упругую, как напряжённый мускул, но мускул, вскоре, на глубине полутора десятков метров, приобретающий твердость скалы, хотя и сохраняющий эластичность. Между натянутыми на хребте чудовища перепонками, за которые цепляются «скелетики», тянется на расстоянии многих километров собственно «длиннуш» — образование, с виду совершенно самостоятельное, похожее на какого-то колоссального питона, который проглотил целые горы и теперь молча их переваривает, время от времени сообщая своему сжатому по-рыбьи телу медленные колебательные движения. Но так «длиннуш» выглядит только сверху, с борта летательного аппарата. Если же приблизиться к нему настолько, что обе «стены ущелья» вознесутся на сотни метров, «туловище питона» окажется простирающимся до горизонта пространством, заполненным головокружительным движением. Понемногу становится понятным, что здесь, под тобой, находится центр действия сил, которые поддерживают возносящиеся к небу склоны медленно кристаллизующегося сиропа. Но того, что очевидно для глаза, недостаточно для науки. Сколько лет длились отчаянные дискуссии о том, что именно происходит в недрах «длиннушей», миллионы которых бороздят безбрежные просторы океана. Считалось, что это какие-то органы океана, что в них происходит обмен веществ, дыхательные процессы, транспортировка питательных субстанций, и только запыленные библиотеки знают, что ещё. Каждую гипотезу в конце концов удавалось ниспровергнуть тысячами кропотливых, а иногда и связанных с риском исследований. И всё это касается только «длиннушей», формы, по сути дела, самой простой, самой устойчивой (их существование продолжается недели — явление здесь совершенно исключительное).
Giese sądził, że „długonie" stanowią formę zasadniczą, i zestawiał ją z wielokrotnie powiększonymi i spiętrzonymi falami przypływowymi ziemskich mórz. Kto zresztą kopał się w pierwszym wydaniu jego dzieła, wie, że pierwotnie nazwał je właśnie „przypływami", natchniony geocentryzmem, który byłby śmieszny, gdyby nie jego bezradność.
Są to przecież — jeśli już szukać porównań na Ziemi — formacje, rozmiarami przekraczające Wielki Kanion Colorado, wymodelowane w tworzywie, które ma z wierzchu konsystencję galareto-wato-pienistą (przy czym piana ta zastyga w olbrzymie, kruszące się łatwo festony, w koronki o olbrzymich okach, i nawet niektórym badaczom przedstawiała się jako „szkieleto-wate narośle") — w głębi zaś zmienia się w substancję coraz bardziej jędrną, jak napięty muskuł, ale muskuł przekraczający rychło, na głębokości kilkunastu metrów, twardość głazu, choć nadal zachowujący elastyczność. Pomiędzy napiętymi jak błona na grzbiecie potwora ścianami, których czepiają się „szkieleciska", ciągnie się na przestrzeni kilometrów właściwy „długoń", twór pozornie samodzielny, niby jakiś kolosalny pyton, który obżarł się całymi górami i trawi je teraz w milczeniu, od czasu do czasu wprawiając swoje ściśnione po rybiemu ciało w powolne, drgające ruchy. Ale tak wygląda „długoń" tylko z góry, z pokładu lecącej maszyny. Kiedy się doń zbliżyć, aż obie „ściany wąwozu" wzniosą się setki metrów ponad samolotem, „tułów pytona" okazuje się rozciągniętym po horyzont obszarem ruchu tak zawrotnego, że nabierającego przez to wyglądu biernie spęcz-niałego cylindra. Pierwsze wrażenie to wirowanie śliskiej, szarozielonkawej mazi, która spiętrzeniami odrzuca mocne błyski słońca, lecz gdy maszyna zawiśnie tuż nad samą powierzchnią (a brzegi „wąwozu", kryjącego w sobie „długonia", stają się wówczas jak gdyby szczytami po obu stronach geologicznej zapadliny), widać, że ruch jest daleko bardziej skomplikowany. Posiada współśrodko-we obiegi, krzyżują się w nim ciemniejsze strumienie, chwilami wierzchni „płaszcz" staje się lustrzaną powierzchnią odbijającą niebo i chmury, przebijaną z hukiem wystrzałów erupcjami przemieszanego z gazem, na pół płynnego ośrodka. Powoli staje się zrozumiałe, że tuż pod sobą ma się centrum działania sił, które utrzymują rozchylone na boki, dźwignięte pod niebo zbocza krystalizującej ospale galarety, ale tego, co jest oczywiste dla oka, nie przyjmuje tak prosto do wiadomości nauka. Ileż lat toczyły się zaciekłe dyskusje na temat, co właściwie dzieje się w obrębie „długoni", które milionami przeorywują bezmiary żywego oceanu. Sądzono, że to są jakieś narządy potwora, że odbywa się w nich przemiana materii, procesy oddechowe, transport substancji odżywczych, i tylko zakurzone biblioteki wiedzą, co jeszcze. Każdą hipotezę udało się w końcu obalić tysiącem żmudnych, a nieraz i niebezpiecznych doświadczeń. A wszystko to dotyczy jedynie „długoni", formy w gruncie rzeczy najprostszej, najtrwalszej, bo istnienie ich liczy się na tygodnie — rzecz zgoła tu wyjątkowa.
Nie brakło prób wymyślenia jakiegoś przystępnego modelu symetriady, unaocznienia jej <…>: Wyobraźmy sobie zamierzchłą budowlę ziemską z czasów świetności Babilonu, niechaj utworzona będzie z żywej, pobudliwej i ewolucyjnej substancji; architektonika jej przechodzi płynnie przez szeregi faz przejściowych, przybierając na naszych oczach formy budownictwa greckiego, romańskiego, potem kolumny zaczynają się wysmuklać jak łodygi, sklepienie traci ciężar, ulatnia się, wyostrza, łuki przechodzą w strome parabole, na koniec załamują się strzeliście. Tak powstały gotyk poczyna dojrzewać i starzeć się, przepływa w formy późne, dotychczasową surowość stromego pięcia się, wzlotu zastępują erupcje orgiastycz-nej bujności, w naszych oczach rozrasta się owocujący nadmiarem barok, jeśli ciąg ten będziemy kontynuować, traktując wciąż nasz zmieniający się twór jako poszczególne etapy żywego istnienia, dojdziemy wreszcie do architektury epoki kosmodromicznej, zbliżając się jednocześnie, być może, do zrozumienia, czym jest symetriada.
Ale porównanie to, jakkolwiek rozwijane j wzbogacane (były zresztą próby jego wizualizacji za pomocą specjalnych modeli i filmu), pozostaje czymś w najlepszym razie bezsilnym, w najgorszym zaś unikiem, jeśli nie kłamstwem po prostu, symetriada bowiem do niczego ziemskiego nie jest podobna…
Człowiek może ogarnąć tak niewiele rzeczy naraz; widzimy tylko to, co dzieje się przed nami, tu i teraz; unaocznienie sobie równoczesnej mnogości procesów, jakkolwiek związanych z sobą, jakkolwiek się nawet uzupełniających, przekracza jego możliwości. Doświadczamy tego nawet wobec zjawisk względnie prostych. Los jednego człowieka znaczyć może wiele, los kilkuset trudno jest objąć, ale dzieje tysiąca, miliona nie znaczą w gruncie rzeczy nic. Symetriada jest milionem, nie, miliardem podniesionym do potęgi, niewyobrażalnością samą; cóż stąd, że w głębi jakiejś jej nawy, będącej udziesięciokrotnioną przestrzenią Kroneckera, stoimy jak mrówki uczepione fałdy oddychającego sklepienia, że widzimy wzlot gigantycznych płaszczyzn, opalizujących szaro w świetle naszych flar, ich wzajemne przenikanie, miękkość i nieomylną doskonałość rozwiązania, które jest przecież tylko momentem — bo tu wszystko płynie — treścią tej architektoniki jest ruch, skupiony i celowy. Obserwujemy okruch procesu, drganie jednej struny w orkiestrze symfonicznej nadolbrzymów i mało tego, bo wiemy — ale tylko wiemy, nie pojmując — że równocześnie nad i pod nami, w strzelistych otchłaniach, poza granicami wzroku i wyobraźni zachodzą krocie i miliony równoczesnych przekształceń, powiązanych z sobą jak nuty matematycznym kontrapunktem. Nazwał ją więc ktoś symfonią geometryczną, ale wobec tego my jesteśmy głuchymi jej słuchaczami. <…>
Symfonia — dobrze, ale taka, która tworzy samą siebie i samą siebie zadławią. Okropny jest koniec symetriady. Nikt, kto go widział, nie oparł się wrażeniu, że jest świadkiem tragedii, jeżeli nie morderstwa.
Шёл кто-то большой и тяжёлый, как…
— Гибарян? — сказал я спокойно.
— Да, это я. Не зажигай свет.
— Но…
— Не нужно. Так будет лучше для нас обоих.
— Но ты умер!
— Это ничего. Ты ведь узнаешь мой голос?
— Да. Зачем ты это сделал?
— Пришлось. Ты опоздал на четыре дня. Если бы ты прилетел раньше, может быть, это и не понадобилось бы. Но не упрекай себя. Мне не так уж и плохо.
— Ты правда здесь?
— Ах, ты считаешь, что я снюсь тебе, как ты думал о Хари?
— Где она?
— Почему ты думаешь, что я знаю?
— Догадался.
— Держи это при себе. Предположим, я здесь вместо неё.
— Но я хочу, чтобы она тоже была.
— Это невозможно.
— Почему? Слушай, ты ведь знаешь, что в действительности это не ты, это только я.
— Нет, это действительно я. Если бы ты хотел быть педантичным, мог бы сказать — это ещё один я. Но не будем тратить слов.
— Ты уйдешь?
— Да.
— И тогда она вернется?
— Тебе этого хочется? Кто она для тебя?
— Это моё дело.
— Ты ведь её боишься?
— Нет.
— И тебе противно…
— Чего ты от меня хочешь?
— Ты должен жалеть себя, а неё. Ей всегда будет двадцать лет. Не притворяйся, что не знаешь этого!
Szedł ktoś wielki i ciężki, jak…
— Gibarian? — powiedziałem spokojnie.
— Tak, to ja. Nie zapalaj światła.
— Nie?
— Nie trzeba. Tak będzie lepiej dla nas obu.
— Ale ty nie żyjesz?
— To nic. Poznajesz przecież mуj głos?
— Tak. Dlaczego to zrobiłeś?
— Musiałem. Spуźniłeś się o cztery dni. Gdybyś przyleciał wcześniej, może nie byłoby trzeba, ale nie rуb sobie wyrzutуw. Nie jest mi źle.
— Naprawdę tu jesteś?
— Ach, myślisz, że ci się śnię, jak myślałeś o Harey?
— Gdzie ona jest?
— Skąd wiesz, że wiem?
— Domyślam się.
— Zachowaj to dla siebie. Powiedzmy, że jestem tu zamiast niej.
— Ale ja chcę, żeby ona też była.
— To niemożliwe.
— Dlaczego? Słuchaj, ale ty wiesz, że to naprawdę nie ty, tylko ja?
— Nie. To naprawdę ja. Gdybyś chciał być pedantyczny, mуgłbyś powiedzieć, że to ja jeszcze raz. Ale nie marnujmy słуw.
— Odejdziesz?
— Tak.
— I ona wtedy wrуci?
— Zależy ci na tym? Czym ona jest dla ciebie?
— To moja rzecz.
— Przecież boisz się jej.
— Nie.
— I brzydzisz…
— Czego chcesz ode mnie?
— Litować możesz się nad sobą, nie nad nią. Ona zawsze będzie miała dwadzieścia lat. Nie udawaj, że tego nie wiesz!
Следующая цитата
На космическую станцию, движущуюся по орбите загадочной планеты Солярис, прибывает психолог Крис Кельвин.
Его цель — понять, что за необъяснимые вещи происходят с работающими там учеными. Крис обнаруживает, что руководитель экспедиции и его старый друг погиб при таинственных обстоятельствах. А вскоре и сам сталкивается с силой, стоящей за гранью человеческого понимания.
Добавила Жанна Т. 09.07.16- Скопировать
- Сообщить об ошибке
И смерть не должна нас поглотить. Мертвецы не носят одежду, она им не нужна. Человек становится ветром и летит на луну, а его кости рассыпаются и разносятся ветром. Тогда можно будет пройтись по звёздам, признавая сумасшедшего святым. Но если прах мёртвых попадёт в море – они оживут. Влюблённые потеряют друг друга, но их любовь не исчезнет. И смерть не сможет нас поглотить.
Добавила Жанна Т. 10.07.16- Скопировать
- Сообщить об ошибке
– Почему ты убил себя?
– Тогда это казалось мне хорошей идеей. Теперь я понял, что ошибался.
- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Крис Кельвин беседует с копией умершего Гибаряна.
Добавила Жанна Т. 09.07.16- Скопировать
- Сообщить об ошибке
- Скопировать
- Сообщить об ошибке
– Я каждый раз слышу, как ты отшучиваешься.
– Да я знаю, знаю. Прости меня, для меня это очень не легко. Так что…
– Может, я делаю что-нибудь не так?
– Нет. Нет-нет-нет. Ты здесь ни при чём. Просто, понимаешь…
– Если ты всё время будешь отказывать, то через двадцать лет я тебя уже не буду об этом просить.
– А что, я буду уже старой?
Крис Кельвин просит Рэю выйти за него замуж.
Добавила Жанна Т. 10.07.16- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Крис, не вини в этом Гордон. Она не при чём. Я сама попросила её это сделать. Так будет лучше. Я нашла свою предсмертную записку. Я пересмотрела твои вещи, там была страница, вырванная из сборника поэм, и тогда я поняла, что я это не она. Я не Рэя, хотя я знаю, что ты думаешь иначе. Ещё я знаю, что я не вернусь. Но я люблю тебя. Жаль, что мы не можем жить вечно в объятиях этого чувства. Но, может быть, есть такое место, где это возможно и не на этом корабле. Это всё, что я хотела сказать.
Пояснение к цитате:Прощальное видео копии Рэи, оставленное Кельвину.
Добавила Жанна Т. 10.07.16- Скопировать
- Сообщить об ошибке
– Кельвин, вы делаете ошибку, поддаваясь эмоциональному воздействию одного из них. Ею управляют и если бы она была страшной, вы бы не подпустили её к себе. Но она не страшная. Она всего лишь отражение вашего разума и вы её создаёте.
– Но она живая.
– Она не человек, постарайтесь это понять.
– А как же ваши посетители? Вы их тоже готовы уничтожить без всяких колебаний. Кто они? Где они? Они чувствуют? К ним можно прикоснуться? Они разговаривают?
– Мы попали в ситуацию, находящуюся за пределами морали. И всё-таки ваша жена мертва.
– Откуда вы знаете? И вы можете с такой уверенностью утверждать то, чего не знаете?
– Она копия, она просто подобие. И пытается здесь всё уничтожить. Вы просто больны. Мы ни в коем случае не возьмём её с собой.
- Скопировать
- Сообщить об ошибке
– Чёрт возьми… Я не сплю?
– Да.
– Как ты сюда попала? Как ты здесь оказалась?
– В каком смысле?
– Где, по-твоему, ты находишься? Как ты думаешь, где ты сейчас?
– Дома.
– И где этот дом?
– Там, где мы вместе с тобой живём.
– А ты помнишь, чтобы мы когда-нибудь были вместе? Ты хоть помнишь, где мы бывали вместе?
– У нас в квартире.
– Опиши её.
– В ней темно. Очень-очень темно. На стенах нет никаких картин, нигде нет никаких фотографий. Даже на холодильнике их нет. Сначала это казалось немного странным.
– А ты помнишь, где мы впервые увидели друг друга?
– Когда ехали в поезде. Крис… Я так рада тебя видеть… Я очень тебя люблю… А ты меня больше не любишь?
– Мне надо проверить, что с командой.
– Нет! Не надо! Не бросай меня, не уходи!
– Почему? Почему. Почему?
– Не знаю. Я не знаю.
– Всё хорошо, всё хорошо.
– Почему ты сидишь там? Можно я сяду рядом с тобой?
Крис Кельвин просыпается на космической станции в первую ночь после прибытия и обнаруживает рядом с собой копию своей умершей жены Рэи.
Следующая цитата
Если так вот лежать часами в ночи, то мыслями можно уйти очень далеко, в очень странном направлении, знаешь.
Добавил(а) Аноним 27.10.11- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Должен вам сказать, что мы вовсе не хотим завоевывать космос. Мы хотим расширить Землю до его границ. Мы не знаем, что делать с другими мирами. Нам не нужно других миров… Человеку нужен человек.
Аналогичная цитата: Добавила nevinnay_dusha 02.11.10- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Да, надо притворяться, надо обманывать всегда и во всем. И все потому, что во мне, вероятно, кроются мысли, планы, надежды — жестокие, великолепные, безжалостные, а я ничего о них не знаю. Человек отправился навстречу иным мирам, новым цивилизациям, до конца не познав собственной души: ее закоулков, тупиков, бездонных колодцев, плотно заколоченных дверей.
Добавила Konoko 09.03.12- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Мы не ищем никого, кроме человека. Нам не нужны другие миры. Нам нужно наше отражение. Мы не знаем, что делать с другими мирами.
Добавил(а) Аноним 27.10.11- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Подумай, мы назвали все звезды и планеты, а может, у них уже были свои имена?
Добавила Hitanami 25.09.15- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Но ведь отчаявшийся бог — это же человек.
Добавила lopatushka 24.04.12- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Человек, вопреки видимости, не ставит перед собой целей. Их ему навязывает время, в котором он родился, он может им служить или бунтовать против них, но объект служения или бунта дан извне. Чтобы изведать абсолютную свободу поисков цели, он должен бы был остаться один, а это невозможно, поскольку человек, не воспитанный среди людей, не может стать человеком.
Добавила LoyalPeach 25.01.10- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Мы банальны, мы трава вселенной – и гордимся своей банальностью.
Добавил Famagusta 13.01.11- Скопировать
- Сообщить об ошибке
А теперь погаси свет, и до утра у нас не будет никаких огорчений, а утром, если нам захочется, позаботимся о новых.
Добавила Hitanami 25.09.15- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Как вы можете понять океан, если не в состоянии понять друг друга?
Добавил Тристан 19.09.12- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Каждый из нас знает, что он — существо материальное, подчиняющееся законам физиологии и физики, и что, даже собрав воедино силы всех наших чувств, мы не можем бороться с этими законами, можем лишь их ненавидеть.
Добавила Julietta_315 02.01.12- Скопировать
- Сообщить об ошибке
Но у меня не было дома. Земля? Я думал об огромных, шумных, многолюдных городах, в которых я потеряюсь, исчезну, как могу исчезнуть, если бы не остановился и бросился в Океан, тяжело вздымающийся в темноте. Я утону в толпе. Буду неразговорчив, внимателен, и потому меня станут ценить в обществе, у меня появится много знакомых, даже приятелей, будут женщины, а может, только одна женщина. Какое-то время я стану заставлять себя улыбаться, кланяться, вставать, производить тысячу мелких действий, из которых складывается земная жизнь, пока не привыкну. Появятся новые увлечения, новые занятия, но ничто уже не захватит меня целиком. Никто и ничто. Возможно, ночью я буду смотреть туда, где на небе скопление космической пыли черной завесой скрывает сияние двух солнц, вспоминать все, даже то, о чем я сейчас думаю, вспоминать со снисходительной улыбкой, в которой будет немного горечи и превосходство, мои безумства и надежды. Но ни у кого не будет права меня осудить.
Следующая цитата
«Солярис» — фантастическая драма режиссёра Андрея Тарковского, снятая в 1972 году по мотивам одноимённого романа Станислава Лема.
Содержание
— Меня интересует истина, а вы хотите сделать из меня предвзятого сторонника. Я не имею права принимать решения, руководствуясь душевными порывами; я не поэт.
— Наука? — Чепуха!… В этой ситуации одинаково беспомощны и посредственность и гениальность… Должен вам сказать, что мы вовсе не хотим завоевывать никакой Космос. Мы хотим расширить Землю до его границ. Мы не знаем, что делать с иными мирами. Нам не нужно других миров. Нам нужно зеркало… Мы бьёмся над контактом и никогда не найдём его. Мы в глупом положении человека, рвущегося к цели, которой он боится, которая ему не нужна. Человеку нужен человек!
— Ясно ли ты ощущаешь свою связь с жизнью там…?
— А ты любитель крайних вопросов. Боюсь, что скоро ты спросишь меня о смысле жизни.
— Подожди, не иронизируй.
— Это банальный вопрос. Когда человек счастлив, смысл жизни и прочие вечные темы его редко интересуют. Ими следует задаваться в конце жизни.
— А когда наступит этот конец — мы же не знаем, вот и торопимся.
— А ты не торопись — самые счастливые люди те, кто никогда не задавался этими проклятыми вопросами.
— Вопрос — это всегда желание познать, а для сохранения простых человеческих истин нужны тайны: тайна счастья, смерти, любви.
— Может быть ты и прав, но попробуй не думай обо всём этом.
— А думать об этом всё равно что знать день своей смерти. Незнание этого дня практически делает нас бессмертными.
— Ну вот я тебя люблю. Но любовь — это то чувство которое можно переживать, но объяснить нельзя. Объяснить можно понятие, а любишь то, что можно потерять: себя, женщину, родину. До сего момента человечество, Земля были попросту недоступны для любви. Ты понимаешь, о чём я, Снаут? Нас ведь так мало, всего несколько миллиардов, горстка. А может мы вообще здесь для того, чтобы впервые ощутить людей как повод для любви?
— Он умер от стыда. Стыд — вот чувство, которое спасёт человечество.
В любом случае, космическая станция на планете Солярис рассеянно-небрежна, что могло бы происходить прямо от изучения Достоевского. Тут на трубах подозревается ржавчина, а мебель выглядит будто в здании Омской железнодорожной станции. Складывается впечатление, что вне поля зрения валяются огрызки недоеденной колбасы и греется самовар. Окружающее пространство отличается убогостью, избытком чая и актуальными философскими дискуссиями, которые не оставляют времени для бритья.
Эффекты мизерны, драма хмурая, философия фильма так же плотна, как облако озона.
Если отвлечься от внешнего содержания «Соляриса», а также сопоставить со «Сталкером» и «Ностальгией», то эти три работы, как ни покажется странным и парадоксальным, выстраиваются в своего рода трилогию и о «спасительной горечи ностальгии», и о возвращении к истокам, и о поиске дома.
Его картины, и его звуки — такие, как симфоническая капель в лесистом пруду — говорят больше, чем кажется на первый взгляд, они омолаживают ум.
Для Тарковского Солярис — Бог-исповедник, Бог-судья, держащий перед нами зеркало. Его картина — притча о Страшном суде, который устраивает над нами совесть и память. <…> Солярис — кривое, но нейтральное зеркало, безразличное к тому, что в нём отразилось. Пыточный инструмент, провокатор, космическое воплощение нравственного закона — кем бы ни был в фильме Солярис, он — не его герой. Главные у Тарковского — люди, попавшие в тиски экстремальной нравственности. Околопланетная станция — исповедальная барокамера, где нагнетается такое моральное давление, под которым память выдаёт подспудное. Сняв фильм о земных грехах, а не о космическом контакте, режиссёр облегчает и свою душу.
. Тарковский убедителен в своей гипнотически-прекрасной виртуозной визуальной изобретательности, <…> которая вызывает на редкость сильный физическим шок.
К этой экранизации у меня принципиальные возражения. Во-первых, я хотел бы увидеть планету Солярис, но, к сожалению, режиссер не предоставил мне такой возможности, поскольку делал камерное произведение. А во-вторых (и это я сказал Тарковскому во время одной из ссор), он снял совсем не «Солярис», а «Преступление и наказание». Ведь из фильма следует лишь то, что этот паскудный Кельвин доводит Хари до самоубийства, а потом его за это мучают угрызения совести, вдобавок усиливаемые её новым появлением; к тому же это появление сопровождается странными и непонятными обстоятельствами. Этот феномен очередных появлений Хари был для меня воплощением некоторой концепции, которую можно выводить чуть ли не от самого Канта. Ведь это Ding an sich, Непостижимое, Вещь в Себе, Другая Сторона, на которую нельзя перебраться. При том, однако, что в моей прозе это было проявлено и соркестрировано совершенно иначе… Однако должен вас предостеречь, что всего фильма я не видел, кроме двадцати минут второй части, но я хорошо знаю сценарий <…>.
И уж совершенно ужасным было то, что Тарковский ввёл в фильм родителей Кельвина и даже какую-то его тётю. Но прежде всего — маму, а мама — это мать, а мать — это Россия, Родина, Земля. Это меня уже совсем рассердило. Мы были в то время как два коня, которые тянут один воз в противоположные стороны. <…>
В моей книге необычайно важной была сфера рассуждений и вопросов познавательных и эпистемологических, которая тесно связана с соляристической литературой и самой сущностью соляристики, но, к сожалению, фильм был основательно очищен от этого. Судьбы людей на станции, которых в фильме мы видим лишь фрагментарно при очередных наездах камеры, — это вовсе никакой не экзистенциальный анекдот, а великий вопрос, касающийся позиции человека в космосе и т.д. У меня Кельвин решает остаться на планете без какой-либо надежды, а Тарковский создал картину, в которой появляется какой-то остров, а на нём домик. И когда я слышу о домике и острове, то чуть ли не выхожу из себя от возмущения. В общем, эмоциональный соус, в который Тарковский поместил моих героев, не вспоминая уже о том, что он полностью ампутировал научный пейзаж и ввёл кучу странностей, — всё это для меня совершенно невыносимо…
… когда Тарковский помешался на желании экранизировать «Солярис», ему тогда толковали — это были разные [польские] Высокие Инстанции, — что не надо, что это всё идеалистическое, субъективистское и метафизическое, но они попали пальцем в небо, потому что Тарковский сам весь из себя идеалистично-метафизический, да ещё вдобавок — «русская душа», так что он оказался не лучшим адресатом для подобных предостережений.
… несмотря на уважение к Тарковскому, я не переношу этот фильм. Ровно шесть недель я без особого успеха пытался убедить Тарковского отказаться от различных курьёзных идей. Поразительным образом сценарий слишком уж расходился с идеей романа. <…> Окончательный внутренний смысл фильма диаметрально отличался от того, что нёс роман. Я считал, что космос — это резиденция явлений и загадок, которые стоит познать, замыслом же Тарковского было показать, что это место весьма неприятное и даже ужасное и что оттуда надо как можно скорее возвращаться на Землю. <…>
«Солярис» появился давно, я был тогда намного моложе, и мне ещё хотелось «грызться» с режиссерами. При проработке этого фильма я был разгневан до такой степени, что топал ногами и кричал Тарковскому: «Вы дурак!» <…> это мало что дало. После недель напрасных стычек я просто сбежал. Поняв, что после подписания контракта с «Мосфильмом» больше ничего не добьюсь, я сел на первый самолет и вернулся в Краков. <…> В определённый момент я был просто окружён претензиями, что, мол, как я смею критиковать «Солярис» Тарковского, если это столь выдающийся фильм! Мне очень грустно, но для меня это даже не приличный фильм. Но, собственно говоря, что значит моё мнение о нём? Автор произведений, которые должны быть перенесены на экран, всегда будет бессилен перед продюсерами. Решающую роль играют или идеологические факторы, как это было с советской стороны, или чисто коммерческие ожидания.
Читайте также: